Przygoda niedźwiadka Barnaby – przełamywanie strachu przed wizytą u dentysty. W pewnym lesie daleko, daleko stąd mieszkał niedźwiadek Barnaba z rodziną. Domek stał wśród drzew otoczony polaną. Rosły tam piękne kolorowe kwiaty. Zapach unosił się nad polaną i często wpadał do chatki. Ten zapach wabił pszczółki, które zbierały słodki nektar i zanosiły go do pnia drzewa. Niedźwiadek również upajał się tym zapachem. A jeszcze bardziej podobało mu się, gdy zwinne pszczółki zbierały nektar, aby zrobić miodku. Barnaba kochał miodek i jadł go wiele. W pobliżu domku stał też duży stary dąb. We wnętrzu dziupli pszczółki urządziły sobie leśny ul. Pracowały całymi dniami, żeby niedźwiadek miał, co jeść. Niedźwiadek Barnaba często ze swoimi przyjaciółmi zajączkiem Skoczkiem i wiewiórką Rudą Kitką lubili bawić się pod tym dębem, chętnie spędzali tam wolny czas. Pewnego dnia niedźwiadek zaprosił swoich przyjaciół na urodziny. Przyjęcie odbyło się na polance leśnej pod dębem. Przygotował z mamą pyszne ciasteczka, słodkie cukiereczki. Przyniósł też pysznego miodku od pszczółek z dziupli dębu. Spotkanie przyjaciół odbywało się w ciepłej, wesołej atmosferze. Wszyscy zwinnie tańczyli, nawet niedźwiadek powolnym, ale rytmicznym pląsem rozbawiał zaproszonych gości. Nagle poczuł się smutny i usiadł pod dębem. Wiewiórka Ruda Kitka z troską zapytała: - Co ci jest przyjacielu? - Boli mnie ząbek. Wszyscy zaproszeni goście otoczyli niedźwiadka Barnabę i zastanawiali się, jak mu pomóc. W tym momencie odezwała się mądra sowa: - Najlepiej będzie, jak zgłosisz się do dentysty. - I to najlepiej od razu. - dodał zajączek Skoczek. - Ale ja się boję. - odrzekł niedźwiadek. - To nie jest straszne - odezwała się wiewiórka Ruda Kitka. I opowiedziała wszystkim jak przyjął ją dentysta lis Puszysty Ogonek. A w nagrodę dostała garść orzeszków laskowych, które ukryła na zimę w dziupli kasztanowca, który rósł na skraju polany za zakrętem. Mama niedźwiadka Barnaby, przeprosiła gości i poszli leśną dróżką do gabinetu lisa Puszystego Ogonka. Gdy weszli przywitała ich pomoc dentysty sroczka Złotooczka. Od razu domyśliła się, co boli niedźwiadka. Barnaba miał przewiązaną na głowie chustkę, która zasłaniała mu buzię i policzek. - Proszę, wejdź otworzyła drzwi do gabinetu. Dentysta z uśmiechem przywitał niedźwiadka i jego mamę. - Co się stało? - zapytał. Okazało się, że niedźwiadkowi tak bardzo smakowały słodycze, że zjadł ich za dużo z talerzyka. Miód też był pyszny. Ale Barnaba miał dziurkę w zębie i dlatego go rozbolał. Pan doktor dokładnie obejrzał chory ząbek i stwierdził, że to nic strasznego. Pokazał Barnabie taką specjalną plastelinę, którą zaklei dziurkę i nie będzie bolało, ale najpierw musi wyczyścić dziurkę. Niedźwiadek usiadł na fotelu, który jeździł do góry i na dół. Pan doktor powoził go chwileczkę. Barnaba trochę się rozweselił, ale ząb nie przestał boleć. Wtedy pan doktor poprosił, żeby niedźwiadek szeroko otworzył pyszczek i zajrzał jak dziurka wygląda. Na szczęście była malutka, więc nie musiał jej długo czyścić. Mama trzymała synka za łapkę, żeby mu było raźniej. Nie minęła chwilka i cudowna plastelina wylądował w dziurce zęba. Barnaba zszedł z fotela i uśmiechnął się szeroko. Było po kłopocie. Ząb przestał boleć. W nagrodę, że był odważny i nie bał się dentysty dostał garnuszek miodku, który lubił najbardziej. Ale teraz ząbek go nie zaboli, bo dziurka zaklejona. Niedźwiadek Barnaba wrócił z mamą do domu. Nie trwało to długu, zastał jeszcze zaproszonych gości. Mama opowiedziała, jaki był dzielny. Wszyscy się ucieszyli i zatańczyli taniec radości. Urszula Lasecka Przedszkole Nr 13 w Skierniewicach